Recenzja gry Assassin's Creed Brotherhood



Rok wydania: 2010 

Platformy: PC, Xbox 360, PS3 (na Xbox One i PS4 wyszła wersja odświeżona, a na Xbox Series X/S i PS5 można w  nią zagrać w ramach wstecznej kompatybilności) 

Producent: Ubisoft Montreal 

Wydawca: Ubisoft 

 

Assassin’s Creed Brotherhood” to dziś gra-legenda, o której myśli większość osób, gdy słyszy nazwę „Assassin’s Creed”. Złożyło się na to wiele czynników, ale najpierw przekażę  informacje. 

Gra, o której piszę, to trzecia część serii „Assassin’s Creed” i jednocześnie kontynuacja przygód Włocha Ezia Auditore z części drugiej. W skórze już nie tak młodego asasyna przemierzamy Rzym i powoli wyzwalamy państwo-miasto z wpływów naszego arcywroga – papieża Aleksandra VI/Rodrigo Borgii. Dla tych, którzy nie grali w poprzednią część, przypomnę, że pontyfikat jest dla niego tylko przykrywkąźródłem dochodów i autorytetuPo śmierci wujka nasz bohater stawia sobie za cel odbudować Bractwo Asasynów i zadać ostateczny cios antagonistycznemu Zakonowi Templariuszy, którego przywódcą jest właśnie biskup Rzymu. 

Nim dojdzie jednak do tego wielkiego starcia, bractwo ma tylko kilku członków, którzy są jednak rozproszeni po całym Rzymie. Do tego żołnierze Borgiów terroryzują miasto, a ich dowódcy ukrywają się w swoich posiadłościach. Żeby osłabić wpływ zakonu, należy pokonać więc przywódcę i dać ludziom znak w postaci spalonej wieży… I to jest właśnie jedna z najciekawszych akcji pobocznych w grze. Nie daje to olbrzymich wymiernych korzyści (np. pieniędzy), ale świetnie buduje immersję. Często uwalniałem kolejne części miasta dla własnej przyjemności. Ponadto na obszarach poza wpływem Templariuszy można zająć się odnawianiem sklepów. Dzięki temu jesteśmy w stanie kupić przedmioty lepszej jakości i zobaczyć, jak wieczne miasto wraca do dawnej świetności. 

Oprócz tego mamy oczywiście główny wątek i całą masę aktywności pobocznych… I tu wychodzi na jaw jeden z problemów Assassin’s Creed Brotherhood. Jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, ale zadania poboczne często są schematyczne i niczego nie wnoszą, a znaczniki wprost zaśmiecają minimapę. Jednak w moim przypadku nie miało to większego znaczenia, bo i tak skupiałem się na świetnej historii. 

No właśnie, historia... Ta z poprzedniej części zrobiła ze mnie fana serii, ale widać, że dopiero przy Brotherhood scenarzyści rozwinęli skrzydła. Mamy tutaj pewnych bohaterów z „dwójki”, jednak tym razem poświęcono im więcej czasu, a niektóre wątki są znacznie rozwinięte – chociażby relacja Ezia z jego siostrą, która w pewnym momencie postąpiła wbrew naszemu bohaterowi. Końcówka z kolei jest tematem na osobny poemat – to, co się wydarzyło, wywarło na mnie ogromne wrażenie, a po dotarciu do napisów końcowych, patrzyłem się pustym wzrokiem w ekran przez dłuższą chwilę. W tej części spodobał mi się nawet wątek współczesny (opiera się on na animusie – maszynie odczytującej wspomnienia naszych przodków), jednak moim zdaniem za mało było ładu i składu w jego wprowadzaniu – pojawił się w grze dwa razy, ale na dość długo, co wywoływało moją irytację, jednak zakończenie wynagrodziło mi to z nawiązką. I naprawdę powiedziałbym więcej, ale nie chcę nikomu psuć niespodzianki😊. 

Kilka słów należy powiedzieć również o muzyce – kompozytorem pozostał mój ulubiony Jesper Kyd, autor ścieżki dźwiękowej do poprzedniej części. W odpowiednich momentach przewijają się znane motywy, uderzając w bardziej nostalgiczne tony – jest to zrobione naprawdę dobrze i nie mam muzyce nic do zarzucenia, jednak nie pamiętam jej tak dobrze, jak tej z „dwójki” – tam każdy utwór miał dla mnie znaczenie, cały czas pamiętam wydarzenia i lokacje z nimi związane. 

Podsumowując, gra jest godnym rozwinięciem formuły dwójki i nie mogę się doczekać momentu, w którym odpalę kolejną część trylogii Ezia, żeby zobaczyć, co tym razem developerzy wymyślili. Faktycznie pojawiły się tu pewne niedociągnięcia, jednak w przypadku takiej skali produkcji i tak jestem pod wrażeniem tego, co udało się osiągnąć ludziom z Ubisoft Montreal. Dla mnie zasługuje na ocenę 10/10! 


Karol E

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rewolucyjny Asasyn – czyli dlaczego „Assassin’s Creed 2” jest taką świetną grą?